wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 19 "Biała róża"

Wtorek; 15.01.13r;
Polska

Wydawało mi się, że wszyscy w zasięgu paru kilometrów usłyszeli mój krzyk. Rozniósł się jak fala uderzeniowa po całej okolicy. Zaczęłam grzebać w mojej torebce w poszukiwaniu telefonu. Jak najszybciej potrafiłam zadzwoniłam po pogotowie. Kiedy już wszystko wiedzieli rozłączyłam się i padłam na kolana przed moją mamą. Płakałam, strasznie. Odwiązałam sznury, którymi miała związane ręce i nogi. Oderwałam taśmę z jej ust. Uwierzcie mi, że widok własnej mamy, pobitej, zakrwawionej jest straszny. Zapisuje się w pamięci.

Próbowałam ją jakoś obudzić, ale na nic. Do mieszkania wbiegli lekarze. Włożyli ją na nosze i pobiegli do karetki. Szłam za nimi cały czas płacząc.
- Przepraszam... Mogę pojechać z Wami? - drżącym głosem zapytałam się jednego z ratowników.
- Jest pani kimś z rodziny? - spytał rzeczowym tonem.
- Córką... - szepnęłam. Zgodził się, więc weszłam do karetki.

Siedziałam na tym okropnym, niewygodnym, szpitalnym krzesełku. Głowę opierałam na dłoniach. Próbowałam jakoś ogarnąć swoje myśli. Czułam ciepło w sercu, bo odnalazłam ją, nareszcie. Jednak bałam się, że za późno. Jej ciało jak wieźli ją na salę operacyjną. Nie mogłam tego zapomnieć. Próbowałam wyciągnąć od lekarzy jakąś informację, ale oni ciągle powtarzali tylko:
- Proszę być dobrej myśli. - no jak do cholery mam być dobrej myśli, kiedy moją mamę przez kilka dni więzili w jakiejś łazience i to porwali ją zaraz po tym jak zemdlała?! Przecież ona mogła umrzeć! Westchnęłam i podeszłam do automatu z kawą. Po chwili trzymałam już w rękach plastikowy kubek. Upiłam jeden łyk i wykrzywiłam twarz w grymasie. Jaki syf! Jak to można pić?! Odstawiłam obrzydliwy napój na podłogę i znowu się zamyśliłam. Kątem oka spojrzałam na Harry'ego, który spał kilka krzesełek dalej. Nagle z sali wybiegli lekarze. Wieźli moją mamę. Wstałam i szybko zaczęłam za nimi iść.
- Co z nią? Proszę mi coś powiedzieć! To moja mama! - krzyczałam, ale oni nic.
- Proszę być dobrej myśli. - jeden z lekarzy powiedział. Właśnie wtedy przegiął. Nie wytrzymałam i z całej siły przywaliłam mu w twarz. Upadł na podłogę.
- Jak mam być dobrej myśli! Nie umiesz mi odpowiedzieć normalnie!? - reszty może nie będę pisała... No cóż, poniosło mnie. Obudziłam Loczka, który podszedł do mnie i starał się mnie odciągnąć od poszkodowanego mężczyzny. Kilka pielęgniarek wyszło na korytarz. Zabrały go do jakiejś sali, a mnie zaczęły prowadzić do innego pomieszczenia.
- Nigdzie nie idę! - krzyczałam i wyrywałam się im, ale jakimś cudem nadal mnie trzymały.

Wylądowałam w jakimś małym, białym pokoju. Siedziałam na krześle, a po drugiej stronie, za biurkiem siedziała jakaś lekarka. Spojrzała na mnie zza okularów.
- Wydaje mi się, że potrzebuje pani pomocy. - spojrzałam na nią jak na debilkę.
- Nie wydaje mi się... - mruknęłam i z uwagą zaczęłam oglądać swoje buty. Zanotowała coś.- Mogę już iść? - zapytałam z nadzieją w głosie na co ona uśmiechnęła się kpiąco.
- Przykro mi, ale potrzebuje pani specjalistycznej pomocy. - otworzyłam szeroko buzię.
- Nic mi nie jest! Chcę zobaczyć mamę! Niech mnie pani już puści! - wkurzyłam się.
- Musi się pani nauczyć panować nad emocjami. - powiedziała tak strasznie denerwującym tonem.
- Czy ja wyglądam na wariata? Idę stąd! - wstałam z krzesła i pociągnęłam za klamkę, ale drzwi były zamknięte. Spojrzałam na nią, ale tylko uśmiechała się pod nosem. Odwzajemniłam gest, wymuszając go. Postanowiłam zmienić taktykę. Wróciłam na miejsce i wyszczerzyłam się do niej.
- Widzę, że zmądrzałaś. - przełożyła jakieś papiery. - Musisz chodzić na rehabilitycje.
- Haha, tyle że ja mieszkam w...
- W Londynie, tak wiem. Dlatego będzie pani chodziła tam. - oczy prawie wyszły mi z orbit. Podała mi jakąś karteczkę. - Oto skierowanie. - wstałam i chciałam jak najszybciej wyjść z tego zwariowanego gabinetu. - Niech pani lepiej pamięta, dowiem się jeśli pani nie zjawi się na nich. - uśmiechnęłam się i wyszłam. O dziwo tym razem drzwi były otwarte. Zaczynałam się jej bać.
- Przeprasza, gdzie leży Amanda Kruger? - przestraszona pielęgniarka wskazała mi jakieś drzwi. Szybko pobiegłam do nich. Już chciałam wejść do środka, kiedy drzwi otworzyły się i uderzyły mnie w twarz. Syknęłam i spojrzałam na lekarza, który je otworzył.
- Przepraszam to już nie łaska powiedzieć? - zmierzyłam go wzrokiem, wyminęłam i dumnie pomaszerowałam do środka. Podbiegłam do szpitalnego łóżka i złapałam wychudzoną rękę mojej mamy.
- Jestem tu. Słyszysz mnie? - mówiłam coś do niej, ale nie reagowała. Wstałam i poprawiłam jej pościel. Dostawiłam sobie mały stołeczek i usiadłam na nim. Zasnęłam cały czas kurczowo trzymając jej dłoń.

- Przepraszam, powinna pani wyjść na chwilę. - ktoś złapał mnie za ubranie i wyprowadził z sali. Posadził mnie na krzesełku, ale nawet nie widziałam kto to. Byłam strasznie śpiąca. Otworzyłam oczy i nie uwierzyłam. Przetarłam je, ale obraz nie uległ zmianie.

 
Niedaleko mnie siedział... Ed? Wstałam i chwiejąc się podeszłam do niego. Usiadłam obok.
- Hej, co ty tu robisz? - zapytałam się go, ale rozpłynął się. Tak samo jak ta dziewczyna. Nieprzytomnym wzrokiem rozejrzałam się dookoła, ale nie znalazłam go. Ze zmęczenia zapadłam w sen.
 
Znowu stałam przed tymi drzwiami. Nienawidzę ich! Będą mi się śniły w najgorszych koszmarach. Ogólnie to następnego dnia mama się obudziła. Porozmawiałam z nią, ale nic nie pamięta. Podobno potrzebuje dużo snu, bo jest wycieńczona. Powiedzieli, że wypiszą ją w czwartek co oznaczało, że zdążę na casting. Byłam załamana, bo nic nie ćwiczyłam, żadnej choreografii nie miałam, a to nie wróży sukcesu. Nic nie mogłam na to nic poradzić.
Miałam wejść do mieszkania ponownie i obejrzeć je dokładnie. Tym razem wzięłam ze sobą Harry'ego. Po sprawdzeniu wszystkich pokoi mieliśmy pojechać na pogrzeb Marcina, potem do szpitala odwiedzić mamę, do hotelu i następnego dnia z rana po mamę, do Londynu i na casting. Plan był napięty, ale wierzyłam w jego sukces. Postanowiliśmy, że mama zamieszka z nami w domu chłopaków. Mieli jeszcze jeden wolny pokój, akurat dla niej. Lekarz powiedział, że ma słabe serce... Lepiej było, żebym miała ją pod opieką. Liczyłam też na to, że wyciągnę od niej jakieś informacje o dziwnej sytuacji w związku jej i taty.
 
Wzięłam dwa głębokie wdechy i spojrzałam na Loczka. Pokiwał głową, więc otworzyłam drzwi. Obeszliśmy cały dół zaczynając od salonu, potem kuchnia, łazienka i mini siłownia. Drugiego piętra bałam się bardziej. Na dole znaleźliśmy dużo butelek po alkoholu i w przeciwieństwie do mojego ostatniego pobytu tam, panował wszędzie straszny bałagan. Już mniej pewnie przemierzałam korytarz na górze. Harry miał sprawdzić resztę pomieszczeń, a ja pokój Marcina. Uchyliłam drzwi i od razu poczułam uderzający zapach alkoholu i papierosów. Miał nałogi, to pewne. Obejrzałam łóżko, przeszukałam szafki i wszystkie stosy śmieci. Niestety, albo "stety" niczego nie znalazłam po za kilkoma woreczkami z białym proszkiem. Brał...  Zostało tylko biurko. Wyglądało tak jak poprzednio. Dużo ołówków i kredek. Rysunek na środku tym razem nie przedstawiał baletnicy, lecz jakąś drogę.
 
 
Nie miałam pojęcia co to za miejsce. Złożyłam go i schowałam do kieszeni. Zauważyłam, że z boku leży pudełko, a na nim karteczka.
 
Sandra... Skoro to czytasz, to znaczy, że już mnie nie ma...
Weź to pudełko i otwórz je jak będziesz sama...
 Pamiętaj, że nigdy nie przestałem Cię kochać...
PS. Biała róża...
Marcin
 
Szybko schowałam karteczkę do kieszeni, bo usłyszałam kroki.
- Przeszukałem łazienkę, garderobę, biblioteczkę i pusty pokój, ale nic. Wszystko okey? - Harry  spojrzał na mnie.
- Tak, idź już do samochodu, zaraz przyjdę. - odpowiedziałam szybko.
- Na pewno? - pokiwałam głową, a Loczek wyszedł zostawiając mnie samą. Poszłam do biblioteczki i chwyciłam mp3, która leżała na podłodze tak jak poprzednio. Włączyłam pierwszy utwór i pobiegłam po pudełko. [WŁĄCZ]
 
Ocierałam ukratkiem łzy, które kapały na moją czarną sukienkę. Ceremonia dobiegła końca, a wszyscy zgromadzeni stali nad trumną, która leżała już w ziemi. Ktoś rzucił symboliczną grudkę ziemi. Owinęłam się czarnym płaszczem i rzuciłam białą różę...
 
 
__________________________________________________________________________________
 
Witam Was kochani! Pierwszy raz piszę rozdział zaraz następnego dnia, ale to dzięki Wam, ponieważ daliście aż 14 komentarzy! Za szybko Wam to poszło, więc podnoszę poprzeczkę, tym razem
15 KOMENTARZY=NOWY ROZDZIAŁ oraz nadal CZYTASZ=KOMENTUJESZ.
Wprowadziłam postać Ed'a, ale nie jest on gwiazdą, ani nie jest sławny. Przedstawiam go jako Ed'a Sheeran'a z wyglądu, oraz komponuje on jego piosenki i tak samo się nazywa, ale nie jest gwiazdą. ;)
Czekajcie na następny i przypominam Wam kochani, że zaczyna się szkoła i będę miała mniej czasu... Więc bądźcie wyrozumiali.
Jak pójdzie Sandrze casting?
Co będzie w pudełku?
Czemu Sandra widziała Ed'a, który się rozpłynął?
Piszcie wszystko w komentarzach i proszę, chociaż dwa słowa, a nie "Świetne", bo ja poświęcam dużo czasu na napisanie rozdziału, a Wy sekundę na komentarz... To tyle.
PS. Nie sprawdzałam błędów!
Mundzia xxx
 
 

17 komentarzy:

  1. Rozdzialik zajebisty! Najlepsza była akcja w szpitalu <3 co do pytań... Ja będę pesymistką! Myślę, że Sandra nie przejdzie castingu ^.^ a co do Ed'a, to nie mam na ten temat zdania O.o Pisz kolejny rozdział! Busli już się niecierpliwi :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww, świetny rozdział! <3
    SANDRA MUSI PRZEJŚĆ CASTING! BŁAGAM, NOOO! :D
    Cóż jeszcze...
    Mam wielki znak zapytania w głowie...
    Dodawaj szybciutko kolejny rozdział! :)
    Życzę weny i pozdrawiam cieplutko. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział!
    Jestem zaciekawiona i ogólnie bardzo chcę wiedzieć, co będzie dalej!
    aż boję się zgadywać :3
    czekam na więcej!
    @ForeverYoung_pl :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj .xx
    Chciała bym cie zaprosić na mój blog z opowiadaniami.
    Mam nadzieję, że ci się spodoba i zostawisz po sobie ślad, a mianowicie szczerą opinię.
    To dla mnie ważne.

    http://love-is-the-most-important.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisz szybko next bo już sie nie moge doczekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny, wspaniały, perfekcyjny, zarąbisty (wiem to dziwnie brzmi, ale nie klnę ;))
    I hope so, you will get time during school!!! :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę WSPANIAŁY i CIEKAWY rozdział!!!
    Co do Ed'a myślę, że Sandra ma lekkie zwidy, z powodu tego "skoku akcji" :D
    Pisz takich więcej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo, BARDZO fajny! ;)
    Codziennie zaglądam tutaj i sprawdzam, więc miło mnie zaskoczyłaś. :D
    Czekam na następny ")

    OdpowiedzUsuń
  9. Interesujace i ciekawe;')

    OdpowiedzUsuń
  10. Beautiful!!!
    Bardzo ciekawy.
    Czekam na następny.
    ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział suuper!
      Sandra przejdzie casting :D
      Co do Ed'a nie mam zdania
      W pudełku może będzie jakaś biżuteria, obrazek,płatek białej róży <3

      Usuń
  11. swietny rozdzial :) szkoda ze pogrzeb Marcina :( czekam niecierpiwie na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pisz next'a ;3

    OdpowiedzUsuń
  13. świetne ♥
    take-moments.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział znakomity. Już prawie myślałam, że zamknął ją w psychiatryku ! Troszeczke smutny, ale bardzo mi się podoba. Poleciała nawet pojedyńcza łza.
    Przepraszam za 'nieobecność' ale nawet teraz piszę z telefonu. Na święach mój laptop, grat jeszcze działał, ale w środę już nie! :(
    Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam :)
    AlexLarryHarry ;****

    OdpowiedzUsuń