poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 22 "Koszmar"

Środa; 20.01.13r;
Londyn

Usiadłam na łóżku i zaczęłam się nerwowo rozglądać wkoło. Wszystko było na miejscu, nadal leżałam w moim łóżku w domu chłopców. To był tylko sen.
- Quid accidit? - podskoczyłam i odwróciłam się w stronę balkonu. Ktoś tam stał. Kobieta, moja mama.
- Mamo? - chciałam wstać, ale ona krzyknęła.
- Non resurgit! - serce waliło mi jak opętane, bo ona nadal tam stała, odwrócona tyłem, nawet nie drgnęła. Odsunęłam się w głąb łóżka. - Vade ad eam! - powiedziała już spokojniejszym głosem i...odwróciła się.


Jej oczy... Krzyknęłam, najgłośniej jak potrafiłam. Zeskoczyłam  z łóżka i zaczęłam się cofać, a ona nienaturalnie przekrzywiła głowę w bok i wydała z siebie dziwny dźwięk. Opierałam się już o ścianę i zauważyłam pudełko tabletek od psychiatry, które stało na szafce nocnej. Chwyciłam je i z wrzaskiem wbiegłam do szafy zamykając się w niej. Drżącymi dłońmi połknęłam trzy tabletki krztusząc się przy tym. Podkuliłam nogi i położyłam na nich głowę, która zaczęła mi pękać. Bałam się, tak cholernie. Serce waliło mi jak młot, a ręce i nogi trzęsły się strasznie. Obraz zaczął mi się rozmazywać. Złapałam się za głowę i krzyknęłam. Wydawało mi się, że coś rozrywa ją od środka.

Nagle ogarnął mnie całkowity spokój. Poczułam się odprężona i bardzo zadowolona. Uśmiechnęłam się do siebie i pchnęłam drzwi od szafy, które powoli zaczęły się otwierać. Przez okno wpadały blade promienie słońca, cały pokój wyglądał zupełnie normalnie. Bez żadnych dziwnych stworów. Z trudem podniosłam się z pozycji leżącej do siedzącej. Oparłam się o bok szafy, bo czułam, że nie jestem w stanie wstać na nogi. Wszystko miałam jak z waty. Odchyliłam głowę do tyłu, nogi wyciągnęłam przed siebie i przymknęłam oczy.

- Puść się! Złapię cię! - krzyknął wystawiając ręce. Zaufałam mu i puściłam się. Już po chwili znalazłam się w ciepłych ramionach chłopaka. Cała się trzęsłam ze strachu.
- Już po wszystkim. - uśmiechnął się ciepło ukazując proste zęby. W jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki. Stanęłam na swoich nogach i przypatrzałam mu się bliżej. Zarumienił się. Dopiero wtedy spostrzegłam, że mam na sobie tylko bieliznę. Też się zarumieniłam. To była dziwna sytuacja. On w bokserkach, ja w bieliźnie. [Rozdział 6cz.1.]

Przeniósł wzrok z ziemi na mnie. Jego oczy były tak zielone, że powinno to być zabronione. Patrzył na mnie z taką czułością. Nie uciekałam od jego spojrzenia. Też tego chciałam. Po to chciałam go znaleźć. Wiedziałam już co do niego czuję i byłam pewna swoich uczuć. Moje ciało znowu mnie zadziwiło, bo zaczęłam się cofać. Harry szedł w moją stronę nie odrywając ode mnie oczu. Zatrzymał mnie jego samochód. Podszedł do mnie tak strasznie blisko, że poczułam jego oddech na swojej szyi. Delikatnie mnie podniósł i posadził na masce samochodu. Stanął pomiędzy moimi nogami i wpił się w moje usta. Objęłam go nogami w pasie, a ręce wsadziłam w jego bujną czuprynę. Przysunęliśmy się do siebie na tyle blisko, że nie było między nami żadnej przestrzeni. Przylegaliśmy do siebie każdym maleńkim skrawkiem ciała. Objął mnie swoimi silnymi ramionami. Całował tak zachłannie jakby się bał, że ucieknę. Nie miałam jak i wcale nie chciałam. Odwzajemniałam każdą jego pieszczotę. Powoli przestał i przeniósł się z pocałunkami na moją szyję. Poczułam przyjemny dreszcz, bo trafił w mój słaby punkt.
- Kocham Cię. - szepnął i ponownie złączył nas w pocałunku.[Rozdział 9]

- Kochanie! Wszystko dobrze? - otworzyłam oczy i ujrzałam Harry'ego, który mocno potrząsał moimi ramionami. Uśmiechnęłam się.
- Kocham Cię, wszystko dobrze. - rzuciłam mu się nie szyję, tym samym przewracając go na plecy i zaczęłam całować. Tak bardzo mi tego brakowało. Dawno się nie całowaliśmy.
- Ja Ciebie też. - wyszeptał zdziwiony moim zachowaniem.

Reszta dnia aż do godziny 16.00 upłynęła mi na wylegiwaniu się na łóżku z Harry'm. Oglądaliśmy filmy i po prostu, cieszyliśmy się sobą. Wszelkie wątpliwości "Czy go kocham?" zostały rozwiane. Byłam pewna swoich uczuć. Ponieważ na 17.00 miałam pierwsze zajęcia, godzinę wcześniej zaczęłam się zbierać.

Wciągnęłam na nogi ocieplacze i przejrzałam się w lustrze. Nie wyglądałam źle. Zarzuciłam torbę na ramię i pobiegłam na salę. W środku znajdowało się pare osób. Usiadłam  obok jakiejś brunetki i spojrzałam na mężczyznę, który prawdopodobnie był nauczycielem. Uśmiechnął się do mnie.
- Witam Was Serdecznie. Nazywam się Ivan Aristow. Będę Wam układał choreografie do 'Jeziora Łabędziego'. Do drążków! - klasnął w dłonie, a wszyscy jak na gwizdek podbiegli do metalowych rur przy lustrach. Stanęłam obok tej samej dziewczyny. Odwróciła wzrok, wydęła usta i nawet na mnie nie spojrzała. Zaczęłam wykonywać ćwiczenia rozgrzewające, które pokazywał Ivan. Starałam się. Musiałam być perfekcyjna. Po jakimś czasie zaprosił nas na środek i poszedł po kartkę. Dokładnie ją oglądał i po kolei ustawiał nas na wytyczonych miejscach. Zostałam tylko ja na środku.
- Idź do dyrektora. - powiedział do mnie stanowczo i zaczął pokazywać reszcie kroki. Stałam jak wryta w lekkim transie. - No już! Idź! - krzyknął.
- Przepraszam. - mruknęłam i wybiegłam z sali. Po co mam iść do dyrektora? Nie miałam na to najmniejszej ochoty. Szczerze? Bałam się. Dotarłam do ciemnych drzwi. Wzięłam głęboki wdech i zapukałam.
- Wejdź. - usłyszałam donośny głos Peter'a. Ostrożnie otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Ręką wskazał krzesło, na którym usiadłam. Czemu ciągle mnie wzywali na rozmowy z nim? Wcale nie miałam na nie ochoty. Stanął naprzeciwko mnie i przeczesał włosy. Tym razem miał ciemno fioletowy garnitur.
- Jesteś wyjątkowa, więc zagrasz główna rolę. - powiedział i przykucnął przede mną. Dłonie oparł na moich kolanach. Drgnęłam przerażona. - Jeżeli spieprzysz ten występ to Cię wywalimy i pożałujesz, że się urodziłaś. - uśmiechnął się dziwnie i przesunął ręce wyżej. - Zrozumiano? - szepnął, a ja szybko pokiwałam głową. Chciałam wstać, ale zacisnął dłonie na moich udach. Co miałam zrobić? Nie widziałam innego wyjścia. Kopnęłam go. Zachwiał się do tyłu i jęknął. - Kopiesz? Zadziorna. - zaśmiał się. - Lubię takie. - wyszczerzył się w psychicznym uśmiechu. Wstałam szybko.
- Do widzenia. - wyszłam cała roztrzęsiona. Pobiegłam do toalety i nachyliłam się nad umywalką. Ciężko oddychałam. Odkręciłam zimną wodę i pochlapałam nią twarz. Musiałam się uspokoić. Nie mogłam się tak pokazać na zajęciach. Ktoś wszedł. Odwróciłam głowę i spojrzałam w stronę drzwi. Stała w nich brunetka z zajęć. Uśmiechnęła się kpiąco i podeszła do mnie. Złapała mnie za szyję i przyparła do ściany. Przywaliła mi w twarz.
- Jeśli myślisz suko, że zajmiesz miejsce Carmen to się mylisz. - uderzyła jeszcze raz. - Bo musisz kurwa za to zapłacić. - wymierzyła cios w brzuch. Stęknęłam i zaczęłam się próbować uwolnić. - Bo to ja jestem drugą Carmen i masz się odpierdolić! - ostatni raz mnie uderzyła i odeszła. Weszła do kabiny. Rozpłakałam się i wybiegłam przerażona. Ta szkoła to koszmar, KOSZMAR.

__________________________________________________________________________________

W jakim języku i co powiedział matka?
Co dalej ze szkołą?
Czy coś stanie Sandrze? 
Proszę odpowiadajcie i komentujcie, to dużo dla mnie znaczy.
Mundzia xx

9 komentarzy:

  1. 1. łacina (google tlumacz)
    2. opusci ją
    3. nieee biczys
    fajny xx

    OdpowiedzUsuń
  2. tak to łacina , a poza tym przestraszyłam się tych oczu :D niech zostanie w tej szkole ale nich na zajęcia chodzi z nią Harry , i nie zrób jej nic ale dyrektora możesz upokorzyć :D pozdrawiam i liczę na to że szybko zostanę powiadomiona o następnym - Karola :*

    OdpowiedzUsuń
  3. 1. lacina
    2. nie wiem
    3. nieeeee
    jest sens prowadzenia dalej tego bloga. jest cudny.

    OdpowiedzUsuń
  4. 1. łacina
    To jest genialne ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. 1. Łacina
    2. Zostanie
    3. Nie
    http://angels-demons-heaven-hell.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. bosz ja nie wiem nic nie wiem wszytsko mnie rozprasza nie mg sie skupic, ale jesczze raz sie zastanowie zeby odpowiedziec prawidlowo hahah ! ;p ale skoro widze wszyscy pisza lacina no to ja tez tak obstawie hahah prowadz dalej bloga bo pisanie to sama radosc :) !

    szmaragdowytalizman.blogspot.com :) zapraszam !

    OdpowiedzUsuń
  7. Booże jak ja sie za tym opowiadaniem stęskniłam od kwetnia go nie czytałam a nadal pamiętam o co chodzi. Jesteś genialna. Na początku zapomniałam o tym blogu bo napisałaś że go zawieszasz ale nie mogłam usunąć go z ulubionych miałam nadzieję że dokończysz opowiadanie. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Przykro mi to stwierdzić, ale upadasz. Każdy kolejny rozdział jest gorszy od poprzedniego, nie zaskakujesz tak jak kiedyś, wszystko, a przynajmniej większość jest po prostu przewidywalna.. To tak, jakbyś już na początku podała zakończenie, naprawdę szkoda.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. ktoś tu nie cierpi krytyki

    OdpowiedzUsuń